AUTORSKIE SPOTKANIE Z KS. ADEMEM BONIECKIM
W dniu 10 grudnia 2015 r. odbyło się spotkanie autorskie z Księdzem Adamem Bonieckim, podczas którego miała miejsce promocja książki pt. Abonent chwilowo nieosiągalny.
Fundacja Carpe Diem zorganizowała spotkanie autorskie z ks. Adamem Bonieckim poświęcone prezentacji Jego książki pt. Abonent chwilowo nieosiągalny. Powstała ona na kanwie podróży do Rzymu i osobistych wspomnień.
Ks. Adam przyznał, że tytuł zaczerpnął ze znanego nam sygnału, telefonicznego nadawanego, kiedy odbiorca jest poza zasięgiem sieci, albo gdy jego urządzenie zostało wyłączone. Wszyscy ci, o których pisałem już nie żyją , jedyną żyjącą osobą jestem ja ale o mnie napisała redaktor książki – na wszelki wypadek – dodał po chwili z właściwym sobie, ciepłym uśmiechem. Przyznał, że ci, których opisał nadal są w jego notatniku z adresami, nadal ma w telefonie wpisane ich numery. Oni tam są, oni jakoś są, bo jak usunąć przyjaciół. Zapomina się czasem, bo spotykamy nowych ludzi, ale przecież i tamci jakoś są obecni. Czyż nie piękna lekcja przeżywania przyjaźni? A jakaż wielka pokora, że nie zdobyło się wszystkiego samemu, że ci, których spotkałem, byli dla mnie darem i pomogli mi być, tym, kim się stałem.
Pisanie o tych, którzy odeszli to także osobiste przeżywanie paradoksalnej tajemnicy śmierci. Umierają bowiem inni, nie ja, nasza własna śmierć, choć każdy wie, że umrze, wydaje się niemożliwa. Zdaje się zarazem tak odległa, że zupełnie nie do pojęcia, mimo wszystko przecież żyjemy.
Zapytano ks. Adama, jak bywa często, o Tygodnik Powszechny, bowiem w książce wspomniane zostały postaci, które nie deklarowały przynależności do Kościoła, niektóre wprost mówiły , że są niewierzące. Tygodnik Powszechny gromadził ludzi, uznających określone wartości, wiara, lub jej brak, nie stanowiły przeszkody dla wspólnego poszukiwania prawdy i racji dla obrony tejże prawdy.
Sentymentalne stwierdzenie, że dawniej ludzie bywali lepiej humanistycznie wykształceni, ks. Adam skwitował, że nie należy przywiązywać się do tego, co minęło. Ważniejszym wydaje się uważne uczestniczenie w teraźniejszości. Obecnie wielu ludzi posiada wykształcenie porządne, z którego należycie korzysta.
Zamiarem Autora książki było ukazanie swych bohaterów nieco głębiej, niż zazwyczaj to się czyni. Chciałem pokazać ludzi – spojrzeć na nich nieco głębiej – mamy fotografie z papieżem i bardzo się z tego cieszymy i chwalimy a potem z całego nauczania tylko kremówki zostają. Przyznał, np. że nie lubi Kwiatków Jana Pawła, nie by odmawiać im wartości. Jan Paweł II to przede wszystkim człowiek wiary, odważnej ale głębokiej i pełnej zaufania, także wiary wymagającej. Denerwujące wydaje się sprowadzanie Jego osoby do kilku, powszechnie znanych, stwierdzeń i wspomnień o kremówkach.
Wspomniano Marka Edelmana i jego mało pochlebny, dla niektórych gorszący sposób wyrażania się o papieżu: ten wasz biały harcerzyk.
Przyznał ks. Adam, że śmierć abpa Życińskiego to niepowetowana strata dla Kościoła w Polsce. Episkopat wyglądałby zupełnie inaczej, gdyby żył Życiński. Przy nim trzeba było zachować właściwą miarę dla określonych spraw. Wystarczyła bowiem obecność Arcybiskupa, by inni mitygowali się wyrażając własne sądy.
Wspomniano ks. Tischnera. Mało kto wie, że pisał swoje książki chroniąc się w ciszy i samotności, jakby na chwilę znikał z otaczającej rzeczywistości. Powstawały one jednak z głębokiego przemyślenia wydarzeń, których był świadkiem. Czyżby to miało być wskazówką jak przeżywać teraźniejszość ?
Nie obyło się bez wspomnień opatrzonych ciepłym acz ostrzejszym humorem. Stefan Kisielewski- człowiek absolutnie niezwykły, został upomniany przez Jana Pawła II , że nie napisał żadnej krytyki papieża. Uczynił więc zadość temu życzeniu. Jan Paweł II czytał ją podczas kolacji, trzymając kajecik na kolanach i dyskretnie zerkając na zadrukowane kartki, nie przerwawszy ani na chwilę rozmowy.
W relacji ks. Adama Czesław Miłosz nie zostaje pozbawiony miana poety wielkiego ale zyskuje cechy ludzkie, człowieka trudnego, kłótliwego, przyganiającego obficie innym. Na spotkaniu u pallotynów w Paryżu tak szczodrze przygadywał zgromadzonym, że prof. Pomian zabrawszy córkę opuścił spotkanie. A ksiądz to niech się nie wierci i nie skrzypi krzesłem… – niewiele mi się oberwało – dodał z uśmiechem Autor książki.
Zapytano, jakie znaczenie miała przyjaźń ze wspomnianymi w książce kobietami , wspólne dyskusje. Barbara Skarga – mam nadzieję, że choć nie uznawała życie po tamtej stronie, to gdy otworzą się tam oczy jej duszy to mile się rozczaruje. Ileż nadziei i zaufania jest w tym zdaniu, choć imię Stwórcy nie zostało wypowiedziane. Wspomniano także Ewę Szumańską , młodą lekarkę. Zachwycająca była jej pasja poznawania, podróżowania. Podczas ostatniego spotkania z Autorem książki , była już niewidoma, ale tak dobrze radziła sobie z przyjęciem gościa, że wprawiła go w zadziwienie.
Zapytano, o zakaz występowania w mediach. Tak, zakaz obowiązuje – i cóż powiedzieć. Posłuszeństwo też obowiązuje. Niekiedy troska przełożonych zdaje się być bardziej troskliwa, niż pragnienie doskonałości samego zainteresowanego. Ktoś zapytał o rozczarowanie…
Nie czuję rozczarowania – za czasów komunizmu wszyscy się dusili teraz jeszcze ten komunizm pozostał… i jeszcze niektórzy myślą takimi kategoriami… Trzeba to przeżyć, choć nie jest łatwo ani przyjemnie. Nie oczekiwałem wiele od życia, otrzymałem więcej, niż oczekiwałem. Nie czuję rozczarowania. Wzruszające słowa. Ksiądz Adam wiele w życiu stracił, wojna zabrała ojca, ilu przyjaciół zawiodło nie dowiemy się nigdy. Pouczające, jak być wdzięcznym i odczytać swoje życia jako dar.
Oklaski i długa kolejka po autografy … oto najlepsza recenzja.
Cóż, powiem, jestem szczęściarzem. Mogłam posłuchać, kolejny raz człowieka, który rozumie otaczający świat i mimo niekwestionowanej mądrości jest skromy. W uśmiechu swoim serdecznym obdarza On każdego życzliwością. Niezrównane poczucie humoru i cięty język Miejmy nadzieję, że spotkań takich jeszcze wiele przed nami i książek wydanych jeszcze wiele….
Agnieszka Nowak